Stało się.
Kazanie wygłoszone, (red.) Żakowski zachwycony. Czego więcej chcieć od życia!
Ale już malkontenci (w tym Balcerowicz) i pesymiści podnieśli głowy i zawołali:
"skąd wziąć na to (znaczy, na te obietnice z expose) pieniądze?".
Zachowują się ci komentatorzy jak pewien gość, którego mottem życiowym stało się zawołanie "kasa, misiu, kasa!"
To jest bowiem błędne myślenie. Nie ten kierunek i nie ten wektor. Dzwoni, ale nie w tym kościele! W aspekcie expose pani premier Kopacz problemem nie są bowiem pieniądze. Pieniądze są potrzebne wówczas, kiedy coś się robi. Kiedy się tylko mówi - kasa nie jest niezbędna. A mamy wolność słowa więc można powiedzieć co się chce, kiedy się chce i po co chce.
Problem powinien być definiowany w inny sposób.
OK, jest expose, są obietnice, zamierzenia i cele. Ale skąd - u licha - wziąć rząd, który to zrobi?
Tu tkwi prawdziwy dramat.
Więc wołam z głębi gardzieli i trzewi: SKĄD WZIĄĆ RZĄD?!