Oj protestują ludziska, że panipremierKopaczEwa przeprosiła jeno swoich admiratorów za "te trudne chwile", gdy szczegółowo zapoznawali się z "poziomem" kultury, intelektu i uczciwości jej Kluczowych Zasobów. Jej i PO.
"Kopacz przeprosiła tylko swoich, a pozostałych już nie..." wołają ludziska. Ba, Mr Seaman na tutejszym Salonie prawie powołał stowarzyszenie pod nazwą "nieprzeproszeniprzezkopacz.pl".
A ja się pytam, no i co z tego, że nie przeprosiła?
Czy fakt przeprosin skierowanych do osoby nie będącej miłośnikiem PO i jej kierownictwa zmieniłby coś w przeszłości? Nie byłoby ośmiorniczek na koszt podatników? Państwo funkcjonowało by praktycznie?
Czy PO stanie się - wraz z tymi przeprosinami " kryształem jaśniejszym niż brylant?
Ja rozumiem, że są tacy, którzy wybaczą bo " przecież przeprosiła". Bo trzeba dać jej szansę. Bo jest w sytuacji, w której nikt nigdy wcześnij nie był.
Naprawdę potrzebujecie przeprosin ze strony PEK?
Bo mnie te przeprosiny to są potrzebne jak.... no wiecie jak bardzo...