Dziwne, zaskakujące.
PEK odmówiła przyjęcia prezentu od PAD.
Rzekła, że ona nie obiecywała "500 zł" więc nie będzie się tym zajmować, bo to nie jej obietnica. Niech PAD, skoro obiecał, to zrealizuje.
Teoretycznie postępuje logicznie: jak rywalizacja, to rywalizacja. Tyle tylko, że pragmatycznie rzecz ujmując sama pozbawia się (przed wyborami i po wyborach) możliwości kreowania działań, które mogą zyskać społeczną akceptację dla niej i dla PO.
Pominę tutaj sferę techniczną przygotowania stosownej ustawy. W interesie Kopacz powinno być, aby właśnie podjąć rękawicę rzuconą przez PAD i w trakcie kampanii wyborczej (ciągnąc temat jak gumę z kaleson) postarać się udowodnić (formalnie, porządnie, metodycznie - przy współpracy z samym PAD!), że propozycja PAD a więc i PIS jest nieracjonalna.
Mało tego, współdziałając w tej sprawie, mogłaby (kto wie) uzyskać efekt taki, iż sam PAD musiałby przyznać pod gradem rzeczowych argumentów, że ten sposób pomocy nie może być efektywny społecznie.
Zamiast tego, mamy komunikat w stylu: "zajmuj się tym sam jak chcesz, nas to nie obchodzi". Nie, bo nie.
Uwaga, "oddalając" propozycję Prezydenta, Kopacz nie zostawia sobie pola manewru. Proszę sobie wyobrazić, iż los tak zarządzi, że PIS wygra znacząco wybory. Zatem będzie realizował propozycje PAD również, ale Kopacz et consortes nie będą już do tego potrzebni. I kiedy Kopacz pożali się w GW, że rząd nie słucha opozycji (czyli PO) dowie się, że miała okazję zająć się tym tematem, ale zostawiła to Dudzie. Skoro tak, to sama "oddaliła" się z prac legislacyjnych w tym i nie tylko w tym temacie.
Reasumując....
Nie rozumiem tej kobieciny, podczas konfliktu dostała "broń" do ręki i odrzuciła ją z obrzydzeniem.
A... no tak, ona przecież w sytuacji konfrontacji zamyka się w kuchni. Tyle tylko, że teraz jeszcze wyrzuciła klucz...
