Nie mogłem zrozumieć, dlaczego Ewa Kopacz kazała ciągać za sobą (i za swoją zgrają, pardon, ekipą) meble na posiedzenia wyjazdowe ... no dobra, rządu.
Drwiła z tego cała Polska.
Sądzę, że niesłusznie.
Po tym co się stało m.in z koszem na śmieci (i innymi patelniami) za sprawą umykającego cichcem byłego już Drogiego Bronisława zaczynam rozumieć, co powodowało takie zachowanie panią premier.
I doszedłem do wniosku, że EKopacz zdawała sobie sprawę na co stać Drogiego Bronka i na wszelki słuczaj taszczyła majątek meblarski Rady Ministrów ze sobą.
Ale nikt nie przypilnował tzw. Dużego Pałacu
PS. Rozumiem Kopacz, ale nadal nie rozumiem, że Bronka nie stać na kosz do śmieci. Zrozumiałbym, gdyby wypożyczył jakieś dzieła do wystroju wnętrza (bo tak trzeba, bo godnie itp.) lecz nie do wyposażenia.
Ale, kur..a, patelnia? Na grzyba mu patelnia?