STARY WROCEK STARY WROCEK
375
BLOG

O dyscyplinie błędów...

STARY WROCEK STARY WROCEK Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 9

Nie dadzą człowiekowi pospać ani zająć się czymś nadzwyczaj pożytecznym. Trudno, do roboty…

Wczorajsza „zadyma” zakończyła(?) się wypowiedzią Rzecznika Rządu o dyscyplinie. Natychmiast przypomniały mi się moje młodzieńcze lata i stanęła mi przed oczami dyscyplina wykorzystywana przez mojego Ojca. Dyscyplina jak dyscyplina, normalnie, skórzana była. Jak w wielu domach. W szkole podstawowej za dyscyplinę robiła najczęściej drewniana linijka (30cm) albo piórnik (też drewniany), jeżeli akurat pani nauczycielka nie miała pod ręką swojej „dyscypliny”.

W szkole średniej również byłem dyscyplinowany. Raz nawet zostałem zawieszony w prawach ucznia. Zainteresowanym odpowiadam, że byłem suspendowany za grę w brydża w kawiarence uczniowskiej podczas gdy moja klasa brała udział w zajęciach z WF-u. Cóż, brydż to brydż a WF to WF.

Studia to również czas dyscypliny, szczególnie, że czasy były nieszczególne. Egzamin kończący się o godzinie 23-ciej (Instytut Matematyki Politechniki Wrocławskiej – to dla zainteresowanych) miał niewątpliwie na celu pokazanie mi mojego miejsca w hierarchii tj. moich defektów intelektualnych.

Z perspektywy czasu przyznaję, że za wszystkie te narzędzia i objawy dyscypliny jestem wdzięczny. Dzięki temu zachowałem – jak sądzę – spory zapas pokory.

Wspomniałem o panu Rzeczniku. Pociągnę temat jego wypowiedzi w aspekcie szkolnym, jak sądzę, zrozumiałym dla wszystkich. Kto wie, może i pan Rzecznik przyswoi. Otóż pan Rzecznik raczył był przywołać pewną – niestety coraz częściej wykorzystywaną – frazę: „nie popełnia błędów tylko ten, kto nic nie robi”. To – w opinii pana Rzecznika – miało usprawiedliwiać i kończyć temat nieszczęsnej wypowiedzi pani minister Streżyńskiej.

Nie kończyłem dobrego liceum (ba, jestem po technikum), nie kończyłem studiów humanistycznych – jestem zwykłym absolwentem Politechniki. Ale mimo to, wydaje mi się, że potrafię ocenić stosowność wykorzystywania przysłów, powiedzeń i bon motów. Uważam, że panu Rzecznikowi nie przystoi zasłanianie się przytoczonym wyżej argumentem. Dlaczego?

Wyobraź sobie Szanowna Czytelniczko / Dostojny Czytelniku, że Twoja latorośl przynosi ze szkoły ocenę niedostateczną. Jako wynik klasówki. Za moich czasów była to „dwója” lub „pała”. Teraz podobno to jedynka. Ale jak zwał, tak zwał. Przyniesienie oceny niedostatecznej wzbudzi niepokój w każdym (no, prawie każdym) rodzicu i co najmniej sprowokuje do zadania prostego pytania: „dlaczego?”.

Oczywiście, jedna ocena niedostateczna nie czyni wiosny ale też nie jest przyczyną zimy. Być może nie warto się nią zajmować, ale troskliwy rodzic zada jednak to pytanie. Bo przeca przyczyny mogą być różne: przebyta choroba, niedyspozycja (zdarza się każdemu), rozkojarzenie, ale też … lenistwo. Może być i pomyłka nauczyciela. Rodzic, chcąc przede wszystkim pomóc dziecku a nie ukarać, będzie się domagał odpowiedzi. I proszę sobie teraz wyobrazić, że latorośl, na pytanie „dlaczego?” odpowiada tak:

Spoko Ojciec, nie dostaje oceny niedostatecznej tylko ten, kto nie pisze klasówki.

Albo:

gdybym nie pisał(a) tej klasówki, nie byłoby takiej złej oceny!

I co na to Rodzic? Przyjmie takie wytłumaczenie? Czy taka odpowiedź pozwoli na znalezienie rzetelnej odpowiedzi na pytanie co jest przyczyną oceny niedostatecznej? No nie. Rodzic z poczuciem humoru pewnie dwukrotnie (pierwszy i ostatni raz) przełknie taką odpowiedź, ale kolejna przysłowiowa „pała” i takie samo tłumaczenie nie znajdą już zrozumienia.

To teraz pytanie do Czytelników: Ile razy pan Rzecznik lub członek rządu PIS (lub poseł) użył takiego wytłumaczenia? Mam na myśli słynną frazę: „nie popełnia błędów tylko ten, kto nic nie robi…”.

Podpowiadam: kilka razy. Oczywiście, to nie PIS to wymyślił. Takie tłumaczenia pojawiły się już za czasów PO/PSL, kiedy nie udawało się już ukryć „błędów i wypaczeń” i trzeba było jakoś się bronić. A każdy broni się tak, jak potrafi. Najlepiej zrzucić odpowiedzialność na los, statystykę, okoliczności i tym podobne zjawiska oraz na bliżej nie określone, osierocone błędy.

Wspomniałem już, że jestem „zasadniczo ściśle techniczny” i mało we mnie pierwiastka humanistycznego. Ale nawet dla mnie jest jasne, że usprawiedliwiać błędy w ten sposób może tylko ktoś, kto nie jest ich „autorem”. To oznacza, że tłumaczyć błędy PIS-u w ten sposób mogę ja: wyborca, sympatyk. Ale nie powinni takiego argumentu używać popełniający błędy – tu politycy PIS. To ja mam przywilej usprawiedliwić czyjeś niedoskonałości, a ten ktoś nie powinien się usprawiedliwiać (nie wiadomo czym) tylko wyjaśnić swoje zachowanie i wyciągnąć wnioski. Czy powiedzenie urbi et orbi, że nie myli się tylko ten, kto nic nie robi, jest formą wyciągnięcia wniosków? Dla mnie nie.

Podejdźmy do sprawy bardziej formalnie i namacalnie. Czytelnicy, którzy śledzą moje teksty wiedzą, że dziedziną moich zainteresowań zawodowych jest zarządzanie ryzykiem. Spójrzmy zatem na sprawę „błędów i wypaczeń” od tej strony. Pytanie pierwsze: skoro ludzie popełniają błędy, to znaczy co popełniają? Słownik Języka Polskiego (sjp.pl) definiuje błąd jako:

  1. niezgodność z obowiązującymi normami; pomyłka,

  2. złe, niewłaściwe postępowanie

Często, określając przyczynę jakiegoś zdarzenia (wypadku, awarii, katastrofy) mówi się, że przyczyną był „czynnik ludzki” albo „błąd człowieka”. Ale to nie jest wystarczające wyjaśnienie. Proszę popatrzeć na załączony niżej obrazek przedstawiający (jedną z wielu możliwych) klasyfikacji ludzkich uchybień. Co z tego wynika? Ano to, że jeżeli człowiek popełnił jakieś uchybienie (błąd), to zawsze jest jakaś pierwotna przyczyna. Umiejętność kierowania i zarządzania (w szczególności zarządzania ryzykiem, politycznym również) polega na tym, aby rozpoznawać i przewidywać czynniki, które mogą wywołać – negatywne w skutkach – zachowanie człowieka, oraz ustanawiać skuteczne  środki zapobiegawcze: ograniczające możliwość wystąpienia negatywnych zdarzeń, czyli popełniania błędu przez człowieka.


image

Takich jak powyższa klasyfikacji jest sporo, opracowywane są do różnych celów. Nie jest to miejsce na szczegółowe wywody, chciałbym tylko podkreślić, że wyjaśnianie niepożądanych zdarzeń ogólnie „błędami” nie jest profesjonalne. Błąd zawsze ma przyczynę. Ona jest interesująca z punktu widzenia przyszłości i unikania podobnych „błędów”.

Wróćmy do szkoły. Ocena niedostateczna z klasówki? Przyczyny mogą być różne: od lenistwa, poprzez „na złość ojcu…” do np. niedyspozycji lub zdarzającego się braku koncentracji (bo przed siedzi miła koleżanka…). Pytamy dlaczego, bo chcemy móc na przyszłość zapobiegać tj. wspomóc latorośl. A pomóc będziemy mogli w różny sposób, w zależności od pierwotnej przyczyny.

Czy wywiad pani minister Streżyńskiej był elementem „gry na siebie”, na swoją karierę? Nie jestem tego pewien. Wydaje mi się, że jej słowa były wynikiem braku dobrej komunikacji w administracji rządowej. Wielu zarzuca PIS brak lub fatalny PR. Nie, proszę Państwa, nie o PR tu chodzi. Problemem jest komunikowanie i informowanie. Wewnątrz rządu i partii oraz z wyborcami. A to jest szersze zagadnienie niż PR. I cele są jednak odmienne.

Ustami swojego Rzecznika pani Premier przypomniała niejako nam wszystkim (moim zdaniem wystarczyło przypomnieć o tym członkom swojego gabinetu) o dyscyplinie. Przywołany już Słownik Języka Polskiego tak definiuje to pojęcie:

  1. zasady regulujące sposób zachowania, postępowanie w określonym środowisku, w danej grupie ludzkiej; porządek, posłuszeństwo, posłuch, subordynacja;

  2. stan uporządkowania czyjegoś sposobu postępowania, systemu wartości; rygor moralny, samokontrola;

  3. określona dziedzina wiedzy, nauki, techniki tip.; gałąź, obszar, zakres;

  4. dawniej: rodzaj rózgi zakończonej kilkoma pasami rzemiennymi, używanej do wymierzania kar cielesnych, zwłaszcza w szkole; batog, kańczug

Pomińmy 4 wariant. Nie te czasy, nie te możliwości. Chociaż ów wariant wskazuje na wiele ciekawych rozwiązań. Proszę się nie dziwić mojej opinii, w końcu są Państwo w Muzeum Tortur :).

Oczekuję, że o ile dla gawiedzi (obserwatorów) może i wystarczy ogólne wskazanie dyscypliny jako środka zapobiegawczego ale dla dobra Polski (czyli nas wszystkich) i PIS-u zostaną podjęte KONKRETNE działania, tj. zostaną ustanowione odpowiednie mechanizmy,  które będą nas chronić przed „wypadkami przy pracy” urzędników i polityków (POSŁÓW!!!) a także przed tłumaczeniem ich błędów … wykonywaniem obowiązków. Do ich obowiązków bowiem należy unikanie błędów. Sprawa jest zbyt poważna, nie chodzi o partię polityczną ale o Polskę.

A skoro chodzi o Polskę, o Rzeczpospolitą, to napisałem co napisałem.

I nie chcę już więcej słyszeć z ust Rzecznika Rządu, że „nie popełnia błędów tylko ten, kto nic nie robi”. Trzeba robić ale też trzeba myśleć. Zdecydowanie więcej błędów popełnia ten, kto nie ma czasu ani ochoty na refleksję!


Notka pierwotnie opublikowana w Muzeum Tortur Intelektualnych.


Jestem świadomy, że nie wystarczy dużo wiedzieć, aby być mądrym człowiekiem . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . Tu bywam: https://twitter.com/starywrocek

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka